wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział 2




Rose POV
Budzę się słysząc dźwięk mojego znienawidzonego budzika.
Wyłączam go i chwilę leżę jeszcze w łóżku,a le w końcu wstaję i idę do łazienki, aby zaliczyć poranną toaletę. Potem ubieram się w białą koszulę oraz beżową, ołówkową spódnicę. Na ramiona nakładam czarny żakiet, a na nogi czarne szpilki.
Przeglądam się w lustrze i stwierdzam, że ten strój chyba nadaje się do pracy.
Wychodzę z pokoju i schodzę na dół do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. W mieszkaniu jest strasznie cicho i też dlatego, ze nie ma Vicki, więc włączam radio, z którego wydobywa się po chwili muzyka.
Po zrobieniu sobie śniadania, spożywam go i popijam czarną kawą.
Kiedy kończę, wkładam wszystkie naczynia do zmywarki.
Patrzę na zegarek, który znajduje się na moim lewym nadgarstku i okazuje się, że jest dopiero 8.00, więc mam jeszcze sporo czasu, ale wolę wyjechać wcześniej, aby nie spóźnić się pierwszego dnia do pracy i przy okazji ją stracić.
Sprawdzam, czy wszystko, co potrzebne wyłączyłam, a potem wychodzę z mieszkania.
Po kilku minutach jestem już w samochodzie. Odpalam silnik i włączam się do ruchu.
Równo, o 8.50 jestem już pod firmą. Wychodzę z samochodu i udaję się do wejścia do firmy.
Przed wejściem do środka, biorę głęboki wdech, aby chociaż trochę odstresować się od pracy.
Po kilku minutach jestem już na odpowiednim piętrze.
Od razu w oczy rzuca mi się Marka, siedząca przy swoim biurku.
-Hej, Marika.-Witam się z nią, na co ona odpowiada mi tym samym.
-Jesteś przed czasem, to bardo dobrze,Jakby co to możesz już iść do szefa.-Mówi.-Chyba ma dla ciebie sporo roboty, bo jak zanosiłam mu kawę, to leżał tam stos jakiś papierów.
-O, mój, boże. Już pierwszego dnia.-Wzdycham.-No nic, ja już lepiej tam pójdę-Mówię wskazując na drzwi od biura pana Gandy'ego.
Podchodzę do drzwi i pukam. Po chwili słyszę donośne ,,Proszę",więc wchodzę do środka.
Przed sobą widzę siedzącego przy swoim biurku mojego szefa. Ma na sobie granatowy garnitur, nieskazitelnie białą koszulę oraz szary krawat.Normalnie chodzący seks.
-Dzień dobry, proszę pana.-Mówię z lekkim uśmiechem.
-Dzień dobry, panno Miles. Cieszę się, że pani się spóźniła.-Mówi, uśmiechając się, a ja cieszę się, że siedzę, bo inaczej, to bym pewnie nie utrzymałabym się na nogach.
-Dziękuję.-Mówię rumieniąc się.
-Tutaj jest pani praca na dziś.-Mówi wskazując na stos papierów.-Proszę wszystko ułożyć alfabetycznie.-Mówi.
-Oczywiście.-Mówię, wstając z krzesła i udaję się do wyjścia.
Kiedy mam już otwierać drzwi i wychodzić z biura, mój nadgarstek znajduję się w mocnym uścisku.
Odwracam się i przed sobą widzę twarz mojego szefa.
-Nie pozwoliłem pani wyjść.-Mówi srogo.
A potem dzieje się coś niespodziewanego. Jacob Gandy całuje mnie.
///////////////////////////////////
Oto i kolejny rozdział.
Pierwszy pocałunek Jacob'a i Rose. Mogę wam tylko zdradzić, że będzie ich więcej.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Czekam na komentarze i gwiazdki.
Damie Love 

czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział 1



Rose POV
-Moja sekretarka wskaże ci twój gabinet. Na dziś masz już wolne, ale jutro widzę cię tutaj punkt dziewiąta i wiedz, że nie toleruje spóźnień.-Mówi surowo, ale ja wyczuwam za tym cień uśmiechu.
-Oczywiście, do zobaczenia.-Żegnam się z nim.
Wychodzę z gabinetu, a tam czeka na mnie ta sama kobieta, której pytałam się o biuro.
-Pani Rose, cieszę się, że dostała pani tą pracę.-Mówi z uśmiechem na ustach.-W końcu będę miała tuta kogoś do towarzystwa.-Stwierdza.
-Dziekuję, możesz się do mnie zwracać po imieniu, bo per Pani czuję się staro, a jestem jeszcze dość młoda.-Mówię, na co ona wybucha śmiechem.-Tak głupio mi się ciebie pytać jak się nazywasz, Jak się nazywasz?-Pytam się głupio.
-Marika Johnson i ty też możesz się zwracać do mnie po imieniu.
-Jeszcze wracając do twojej wcześniejszej wypowiedzi, dlaczego mówiłaś, że w końcu będziesz miała kogoś do towarzystwa? Myślałam, że pracowała już tutaj jakaś asystentka.-Dziwię się.
-Tak, to prawda, ale była to starsza, zrzędliwa baba, z którą w ogóle nie dało się porozmawiać-Wyjaśnia-Ale mam nadzieję, że teraz będzie lepiej-Mówi z uśmiechem.
-Oczywiście, szczerze ja muszę prawie cały czas rozmawiać, bo tak jakoś nie lubię ciszy i też nie wydaje mi się, że tutaj można słuchać muzyki.-Mówię.
-Tak, muzyka jest zabroniona, ale tylko tutaj, bo na innych piętrach można jej słuchać, ale z umiarem-Mówi.
-Jakie to niesprawiedliwe, ale będę musiała to przeżyć-Żartuję.
Z Marika rozmawiam jeszcze przez pewien czas, pokazała mi mój gabinet, który jest świetny, do tego wymieniłyśmy się numerami.
Wychodzę przed budynek firmy i od razu dzwonię do Vicki, żeby zdać jej relacje.
Odbiera po dwóch sygnałach
-I jak ci poszło?-Pyta podekscytowana.
-Jestem asystentką pana Jacob'a Gandy'ego.-Mówię, szczerząc się jak głupia.
-To wspaniale. Moja przyjaciółka ma wymarzoną robotę,.-Mówi uradowana.-A powiedz, jak szef?
-Nie mam na niego słów, po prostu Grecki Bóg, ale jak będę w domu, to powiedz ci coś jeszcze.
-Ok.
-To do zobaczenia w domu.-Mówię, po czym się rozłączam.
Kiedy jestem już w samochodzie, odpalam silnik i włączam się do ruchu. Udaje mi się to szybko, czym jestem zdziwiona, bo w Nowym Jorku zawsze są korki, a najwięcej w centrum, gdzie się teraz znajduję.
Droga do mieszkania mija mi dosyć szybko i spokojnie. Parkuję przed budynkiem i udaję się do środka.
Po kilku minutach jestem już w mieszkaniu, a do moich nozdrzy dociera zapach lazanii. Pewnie Vicki  ugotowała.
Pewnie dziwicie się, czemu Vicki nie poszła do pracy, otóż niecałe dwa tygodnie temu dostała zapalenia płuc i mimo że się już skończyło, to lekarz kazał jej jeszcze tydzień zostać w domu.
-Cześć moja asystentko.-Wita mnie Vicki.
-Hej kuchareczko.-Odpowiadam jej i przy okazji przytulam ją.
-Wina?-Pyta.
-Z chęcią, ale nie wiem czemu masz taki dobry humor.-Stwierdzam.
-Po prostu cieszę się, że moja najlepsza przyjaciółka ma pracę.-Mówi.-Ale też chcę się dowiedzieć tej historii.-Wyjaśnia.
-No dobra, ale zanim ci ją opowiem, to zjedzmy tą lazanię, bo umieram z głodu.
-Oczywiście.
Po pewnym czasie siadamy na sofie w salonie z kieliszkami wypełnionymi czerwonym winem.
-No więc, opowiadaj.-Ponagla mnie.
Opowiadam jej o tym jak wpadłam na Matt'a oraz o moim szefie.
-Muszę ci też powiedzieć, że Matt dał mi swój numer, żebym do niego zadzwoniła po rozmowie.
-Oh, dziewczyno to super. No już dzwoń-Mówi szybko, na co ja się śmieję.
Wyjmuję telefon z torebki i wpisuję numer z wizytówki.
-Matt Somerhalder, słucham.-Mówi oficjalnie.
-Cześć Matt, z tej strony Rose.
-Oh, cześć Rose. Jak tam z twoją pracą?-Pyta ciekawy.
-Nie martw się, nie musisz nic załatwiać, bo dostałam tą pracę.-Mówię szczęśliwa.
-Rose, tak się cieszę i gratuluję ci.
-Dziękuję. A tak z ciekawości, czym się zajmujesz?-Pytam.
-Mam własną kancelarię oraz jestem też głównym adwokatem, prawnikiem Jacoba, dlatego będziesz często widzieć mnie w firmie.-Stwierdza.
-Oh, to super.-Mówię.
Gadamy jeszcze jakiś czas, po czym się rozłączam. Vicki pojechała do swojego chłopaka, Elliot'a, więc zostałam sama, więc zaczęłam sprzątać w mieszkaniu z nudów.
Kiedy skończyłam było już koło 22, więc postanowiłam już kłaść się spać.
Załatwiłam wieczorną toaletę i ustawiłam budzik na 6.30.
Po jakimś czasie zasnęłam rozmyślając o moim szefie.
////////////////////////////////////////
Oto i przed wami pierwszy rozdział.
Mam nadzieję, że się podoba.
Czekam na opinie.
Damie Love

środa, 13 lipca 2016

Prolog



Rose POV
-Rose, kochana, wstawaj, bo spóźnisz się na rozmowę-Słyszę głos mojej przyjaciółki.
-Jeszcze chwilkę Vicki.-Mówię i przekręcam się w drugą stronę.
-Rozmowę masz za niecałą godzinę, więc do cholery jasnej wstawaj!-Gdy wypowiedziała te słowa, od razu wstałam z łóżka.
-Vicki, czemu nie obudziłaś mnie wcześniej? Przecież zaraz się spóźnię.-Mówię udając się do łazienki.
Po załatwieniu porannych czynności udaję się w kierunku garderoby, gdzie na wieszaku wisi mój strój na dzisiaj.
Chcę dostać tą pracę, nie tylko ze względu na wysokie wynagrodzenie, ale chcę też zacząć gdzieś pracować i to jest moja wymarzona praca.
Tak naprawdę stanowisko asystentki mam już załatwione w 50% procentach, ale żeby w pełni je dostać muszę udać się na rozmowę kwalifikacyjną z samym prezesem oraz może moim przyszłym szefem.
Vicki, moja BFF też tam pracuje, ale jako sekretarka firmy. Z jej opinii, które mi opowiadała i wciąż opowiada wynika, że prezes jest arogancki, surowy oraz wymagający, a wszyscy pracownicy każdego dnia boją się, że mogą stracić pracę.

Patrzę na zegarek, który wskazuje godzinę 9.00, a ja rozmowę mam na 9.30, więc się wyrobiłam w czasie.
-Vicki, ja już jadę.-Mówię do przyjaciółki, całując ją w policzek.
-Oki, tylko masz mi zdobyć tą pracę, bo inaczej będzie niefajnie.-Mówi grożąc mi palcem.
-Dobrze, dobrze-Uspokajam ją.-Pa i do zobaczenia.

Wychodzę z mieszkania i idę w kierunku wind. W środku wbijam przycisk, który zaprowadzi mnie na parter. Po pewnym czasie znajduję się już na świeżym powietrzu, jeżeli tak mogę mówić o zatłoczonej ulicy i zapachu spalin.
Na parkingu znajduję wzrokiem mój samochód. którym jest białe Audi, które dostałam od rodziców na urodziny.
Wyjeżdżam z parkingu i kieruję się do siedziby firmy.

Mija niecałe 10 minut, a ja jestem już w środku budynku. Hol jest przestronny i nowoczesny. Nie zajmuje mi dużo czasu odnalezienie sekretarki, która siedzi przy biurku.
-Dzień dobry.-Mówi z uśmiechem młoda kobieta, która jest w moim wieku.
-Dzień dobry, ja przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną na miejsce asystentki, pana Jacob'a Gandy.-Odpowiadam jej.
-Ah, tak pani Rose Miles. Pan prezes czeka na panią w swoim gabinecie. Windą na ostatnie piętro, tam już panią pokierują.
Dziękuję jej i udaję się do wind.
Kiedy mam już wchodzić do środka wpadam na jakiegoś mężczyznę, który właśnie z niej wychodzi.
-Przepraszam pana, nie zauważyłam pana.-Mówię ze skruchą patrząc na chyba najprzystojniejszego faceta, jakiego kiedykolwiek widziałam.
-Nic się nie stało, panno...
-Rose Miles.-Przedstawiam się z uśmiechem.
-Miło mi, Matt Somerhalder.-Także się przedstawia.-A tak z ciekawości, co pani tutaj robi?-Pyta.
-Przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną na asystentkę prezesa firmy.-Tłumaczę.
-Tak między nami, prezes jest jak na razie w dobrym humorze.-Mówi.-A jeżeli cię nie przyjmie, ale mam nadzieję, że to się nie stanie, to zadzwoń do mnie, a ja z nim porozmawiam.-Mówi podając mi swoją wizytówkę
-Tak dobrze pan go zna?-Pytam zaciekawiona.
-To jest mój najlepszy przyjaciel.-Wyjaśnia.-Dobrze ja już nie będę cię zatrzymywał. Idź zdobądź tą pracę.

Wychodzę z wind w kolejny hol, lecz ten jest mniejszy, ale tak samo elegancki.
-Pani Rose Miles?-Pyta się mnie kobieta przy biurku. Kiwam głową.
-Pan Gandy czeka na panią w swoim biurze.-Mówi wskazując na drzwi na wprost.
Dziękuje jej i idę w tamtym kierunku.
Kiedy znajduję się pod drzwiami pukam, a po kilku sekundach słyszę donośne ,,Proszę", więc wchodzę do środka.
Biuro jest ogromne, nawet większe od mojej i tak dużej sypialni. Na środku stoi ogromne biurko, po prawej stronie znajduje się ogromna sofa, a przed nią stolik kawowy, a po drugiej stronie stół z kilkoma krzesłami.
-Już skończyła pani podziwianie mojego biura?-Pyta groźnym głosem mężczyzna. Odwracam do niego twarz i widzę najbardziej seksownego mężczyznę na świecie.
-Tak, bardzo pana przepraszam.-Mówię.
-Proszę usiąść.-Mówi wskazując na fotel przed jego biurkiem.-Więc przyszła pani na rozmowę na stanowisko mojej asystentki.
-Zgadza się.-Przytakuję.
-Przeglądałem pani CV, skończyła pani studia z wysokim wynikiem oraz szkołę zarządzania.Teraz chciałbym usłyszeć od pani, dlaczego chce pani mieć to stanowisko.-Mówi.
-Będzie to moja pierwsza praca w tym kierunku i chciałabym bym się przekonać jak to jest.-Wyjaśniam mu.
-Wie pani, że z tym stanowiskiem wiąże się dużo poświęceń, będzie pani musiała być dostępna cały czas oraz wyjeżdżać ze mną we wszystkie delegacje i wyjazdy.-Mówi.
-Wiem o tym proszę pana i na pewno pana nie zawiodę.
-Tak więc witamy w firmie.-Mówi podnosząc się i podając mi rękę, jako znak przyjęcia, na co odpowiadam tym samym.
Nowe życie czas zacząć.
///////////////////////////////////
Oto i przedstawiam Wam wejście do mojego opowiadania.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Czekam na opinie.
Damie Love

Powracam!

Hejka, chciałam Wam ogłosić, że powracam na tego bloga z nowym opowiadaniem.
Nosi tytuł In Love With My Boss
To opowiadanie przeniosłam z tamtego bloga tutaj.
Pozdrawiam
Damie Love