czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział 1



Rose POV
-Moja sekretarka wskaże ci twój gabinet. Na dziś masz już wolne, ale jutro widzę cię tutaj punkt dziewiąta i wiedz, że nie toleruje spóźnień.-Mówi surowo, ale ja wyczuwam za tym cień uśmiechu.
-Oczywiście, do zobaczenia.-Żegnam się z nim.
Wychodzę z gabinetu, a tam czeka na mnie ta sama kobieta, której pytałam się o biuro.
-Pani Rose, cieszę się, że dostała pani tą pracę.-Mówi z uśmiechem na ustach.-W końcu będę miała tuta kogoś do towarzystwa.-Stwierdza.
-Dziekuję, możesz się do mnie zwracać po imieniu, bo per Pani czuję się staro, a jestem jeszcze dość młoda.-Mówię, na co ona wybucha śmiechem.-Tak głupio mi się ciebie pytać jak się nazywasz, Jak się nazywasz?-Pytam się głupio.
-Marika Johnson i ty też możesz się zwracać do mnie po imieniu.
-Jeszcze wracając do twojej wcześniejszej wypowiedzi, dlaczego mówiłaś, że w końcu będziesz miała kogoś do towarzystwa? Myślałam, że pracowała już tutaj jakaś asystentka.-Dziwię się.
-Tak, to prawda, ale była to starsza, zrzędliwa baba, z którą w ogóle nie dało się porozmawiać-Wyjaśnia-Ale mam nadzieję, że teraz będzie lepiej-Mówi z uśmiechem.
-Oczywiście, szczerze ja muszę prawie cały czas rozmawiać, bo tak jakoś nie lubię ciszy i też nie wydaje mi się, że tutaj można słuchać muzyki.-Mówię.
-Tak, muzyka jest zabroniona, ale tylko tutaj, bo na innych piętrach można jej słuchać, ale z umiarem-Mówi.
-Jakie to niesprawiedliwe, ale będę musiała to przeżyć-Żartuję.
Z Marika rozmawiam jeszcze przez pewien czas, pokazała mi mój gabinet, który jest świetny, do tego wymieniłyśmy się numerami.
Wychodzę przed budynek firmy i od razu dzwonię do Vicki, żeby zdać jej relacje.
Odbiera po dwóch sygnałach
-I jak ci poszło?-Pyta podekscytowana.
-Jestem asystentką pana Jacob'a Gandy'ego.-Mówię, szczerząc się jak głupia.
-To wspaniale. Moja przyjaciółka ma wymarzoną robotę,.-Mówi uradowana.-A powiedz, jak szef?
-Nie mam na niego słów, po prostu Grecki Bóg, ale jak będę w domu, to powiedz ci coś jeszcze.
-Ok.
-To do zobaczenia w domu.-Mówię, po czym się rozłączam.
Kiedy jestem już w samochodzie, odpalam silnik i włączam się do ruchu. Udaje mi się to szybko, czym jestem zdziwiona, bo w Nowym Jorku zawsze są korki, a najwięcej w centrum, gdzie się teraz znajduję.
Droga do mieszkania mija mi dosyć szybko i spokojnie. Parkuję przed budynkiem i udaję się do środka.
Po kilku minutach jestem już w mieszkaniu, a do moich nozdrzy dociera zapach lazanii. Pewnie Vicki  ugotowała.
Pewnie dziwicie się, czemu Vicki nie poszła do pracy, otóż niecałe dwa tygodnie temu dostała zapalenia płuc i mimo że się już skończyło, to lekarz kazał jej jeszcze tydzień zostać w domu.
-Cześć moja asystentko.-Wita mnie Vicki.
-Hej kuchareczko.-Odpowiadam jej i przy okazji przytulam ją.
-Wina?-Pyta.
-Z chęcią, ale nie wiem czemu masz taki dobry humor.-Stwierdzam.
-Po prostu cieszę się, że moja najlepsza przyjaciółka ma pracę.-Mówi.-Ale też chcę się dowiedzieć tej historii.-Wyjaśnia.
-No dobra, ale zanim ci ją opowiem, to zjedzmy tą lazanię, bo umieram z głodu.
-Oczywiście.
Po pewnym czasie siadamy na sofie w salonie z kieliszkami wypełnionymi czerwonym winem.
-No więc, opowiadaj.-Ponagla mnie.
Opowiadam jej o tym jak wpadłam na Matt'a oraz o moim szefie.
-Muszę ci też powiedzieć, że Matt dał mi swój numer, żebym do niego zadzwoniła po rozmowie.
-Oh, dziewczyno to super. No już dzwoń-Mówi szybko, na co ja się śmieję.
Wyjmuję telefon z torebki i wpisuję numer z wizytówki.
-Matt Somerhalder, słucham.-Mówi oficjalnie.
-Cześć Matt, z tej strony Rose.
-Oh, cześć Rose. Jak tam z twoją pracą?-Pyta ciekawy.
-Nie martw się, nie musisz nic załatwiać, bo dostałam tą pracę.-Mówię szczęśliwa.
-Rose, tak się cieszę i gratuluję ci.
-Dziękuję. A tak z ciekawości, czym się zajmujesz?-Pytam.
-Mam własną kancelarię oraz jestem też głównym adwokatem, prawnikiem Jacoba, dlatego będziesz często widzieć mnie w firmie.-Stwierdza.
-Oh, to super.-Mówię.
Gadamy jeszcze jakiś czas, po czym się rozłączam. Vicki pojechała do swojego chłopaka, Elliot'a, więc zostałam sama, więc zaczęłam sprzątać w mieszkaniu z nudów.
Kiedy skończyłam było już koło 22, więc postanowiłam już kłaść się spać.
Załatwiłam wieczorną toaletę i ustawiłam budzik na 6.30.
Po jakimś czasie zasnęłam rozmyślając o moim szefie.
////////////////////////////////////////
Oto i przed wami pierwszy rozdział.
Mam nadzieję, że się podoba.
Czekam na opinie.
Damie Love

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz-Motywujesz-Szybciej Rozdział